„Romeo i Julia” z Jeleniej Góry poza konkursem Festiwalu Szekspirowskiego. Selekcjoner nie zostawił suchej nitki.
Spektakl „Romeo i Julia” w reżyserii Grzegorza Brala, wystawiany przez Teatr im. Cypriana Kamila Norwida w Jeleniej Górze, nie został zakwalifikowany do konkursu o Złotego Yoricka podczas 29. Międzynarodowego Festiwalu Szekspirowskiego „Słowa, słowa, słowa”, który odbędzie się w Gdańsku w dniach 25 lipca – 3 sierpnia 2025 roku.
Realizacja z Jeleniej Góry nie znalazła się w gronie najlepszych, nie została wyróżniona, a jej tytuł nie padł nawet oficjalnie w komunikacie festiwalowym. Dopiero w wywiadzie udzielonym przez selekcjonera – Łukasza Drewniaka – pojawiły się bardzo krytyczne uwagi dotyczące tego przedstawienia.
Do konkursu zakwalifikowano jedynie trzy spektakle, które – zdaniem Drewniaka – reprezentują najwyższy poziom szekspirowskiej inscenizacji w sezonie 2024/2025. Są to: „Sen nocy letniej” w reżyserii Michała Zadary (Teatr Komedia, Warszawa), „Opowieść zimowa” w reżyserii Pameli Leończyk (Teatr Powszechny im. Z. Hübnera, Warszawa) oraz „Juliusz Cezar” w reżyserii Błażeja Biegasiewicza (Teatr im. H. Modrzejewskiej, Legnica). W całym programie znalazło się dziewięć premier polskich i kilka produkcji zagranicznych.
W kontekście jeleniogórskiego „Romea i Julii”, Łukasz Drewniak zdecydował się na ostrą i jednoznaczną recenzję – również w warstwie językowej.
– Reżyser Grzegorz Bral przywiózł do Jeleniej Góry bardzo dobrą parę choreografów – Ernestinę Papazyan i Adama Betę – którzy zapewnili niezwykły ruch w przedstawieniu, właściwie streszczający całą tragedię Romea i Julii w kilkunastu takich sekwencjach ruchowych. To się zaczyna od dygotu całej zbiorowości prowadzonej przez jedną aktorkę, taką wróżkę, królową map, która jest właściwie narratorką tej opowieści. I to chyba najciekawszy pomysł w tej inscenizacji Brala – stwierdził.
Na tym jednak kończą się jakiekolwiek pozytywy. Drewniak wyraźnie krytykuje tłumaczenie dramatu dokonane przez Alicję Bral. W jego opinii, przekład utrzymany został w konwencji tzw. rymów częstochowskich, które trącą banałem i pozbawione są poetyckiego wyrafinowania, charakterystycznego dla twórczości Szekspira.
Przykłady cytowane przez recenzenta mówią same za siebie:
„Och, Romeo tu nadchodzi, zaraz on mi tu dogodzi”
„Potrzeba mi werońskiej lutni, bo zapomniałem przerzutni„
– Wszystko jest tu rymowane parzyście, bez przerzutni, bez jakichkolwiek wyrafinowanych chwytów poetyckich – komentuje Drewniak. – Twórcy serwują nam toporną rąbankę z przekładu Szekspira, mimo że mają do dyspozycji około 40 różnych przekładów – nowszych i lepszych. Jest to pułapka dla zespołu, który się naprawdę stara – dodaje.
Na liście zarzutów pojawia się również kwestia obsady. W przedstawieniu kilkanaście ról męskich zagranych zostało przez kobiety – bez uzasadnienia reżyserskiego czy formalnego konceptu. Według selekcjonera takie rozwiązania obsadowe mogą wprowadzać chaos i pozbawiają postaci psychologicznej spójności.
Mimo obecności recenzenta w Jeleniej Górze i mimo starań zespołu, spektakl nie tylko nie został zakwalifikowany, ale również nie zyskał żadnego wsparcia ze strony festiwalu.
Tegoroczny Festiwal Szekspirowski, jak co roku, przyciągnie uwagę krytyków, środowiska teatralnego i międzynarodowej publiczności. Dla jeleniogórskiego zespołu to gorzka lekcja – zwłaszcza że ocena Drewniaka nie pozostawia złudzeń.